Kolejnej osobie przedstawiono zarzut, który został zakwalifikowany jako przestępstwo z art. 155 kodeksu karnego, czyli nieumyślne spowodowanie śmierci. Podejrzany przyznał się do zarzuconego mu czynu i złożył wyjaśnienia, w których opisał okoliczności zdarzenia, zgodnie z ustaleniami śledztwa.

- Osoba, której przedstawiono zarzut była chwilowym uczestnikiem tej imprezy. Była spokrewniona z jej organizatorami - wyjaśnia prokurator rejonowy w Łańcucie Marek Jękot. Podczas wydarzeń osoba ta była pod wpływem alkoholu. W trakcie składania wyjaśnień nie zasłania się jednak niepamięcią. - Inaczej jest w przypadku mężczyzny, któremu postawiono zarzut narażenia pokrzywdzonego na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia, czyli chodzi tu wątek związany z przemieszczeniem pokrzywdzonego. Mimo iż, jak twierdzi, chciałby opisać okoliczności wydarzeń, to stężenie alkoholu spowodowało, że wielu szczegółów nie pamięta (podejrzany miał ok. 3 promili alkoholu w organizmie - przyp. red.) - tłumaczy Marek Jękot.

Prokuratura dementuje też doniesienia mediów na temat ekshumacji zwłok. - Nie ma takiej potrzeby. Wciąż potwierdza się wersja z oględzin i sekcji zwłok. Przyczyna zgonu została ustalona i nie ma jakichkolwiek podstaw, żeby zarządzić ekshumację zwłok - dodaje Jękot.

Śledztwo jest jednak nadal w toku. Kontynuowane są czynności dotyczące przesłuchania kolejnych świadków. Prokuratura zapowiada, że prawdopodobnie przy końcu śledztwa ujawni sposób, w jaki doszło do urazu, na skutek którego poszkodowany zmarł. Do tej pory weryfikowano różne wersje, w jakich mogło dojść do wypadku, m.in. upadek wynikający z działania alkoholu, jednostka chorobowa, która mogła spowodować chwilową utratę przytomności czy udział osób trzecich.

Do tragicznego w skutkach zdarzenia doszło w nocy z 25 na 26 kwietnia. Ok. 8 rano poszkodowanego mężczyznę w okolicach lokalu, w którym odbywała się impreza urodzinowa, znalazła żona. Wcześniej jednak podejrzany Jacek Ł., będący uczestnikiem imprezy, na prośbę dwóch mających posprzątać budynek kobiet, przeciągnął go spod drzwi wejściowych w inne miejsce. Poszkodowany mężczyzna zmarł następnego dnia w szpitalu. Jackowi Ł. prokuratura postawiła zarzut narażenia mężczyzny na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Z protokołu z sekcji zwłok, jaki trafił do prokuratury wynika, że przyczyną zgonu był uraz mózgu spowodowany tzw. upadkiem z własnej wysokości. - Prokuratura wciąż nie potwierdza wersji odnośnie brutalnego pobicia - konkluduje prokurator Marek Jękot.