Coraz częściej kierowcy jadący do strony Rzeszowa w kierunku Podzwierzyńca, zjeżdżają z drogi krajowej nr 4 i wybierają skrót przez centrum miasta.

- W związku z tym, że na obwodnicy robi się zator spowodowany sygnalizacją świetlną, kierowcy nie jadą już do zjazdu w ul. Kościuszki, tylko wybierają skrót przez ul. Piłsudskiego. Następnie nie zjeżdżają też w ul. Cetnarskiego i dalej Wyszyńskiego, aby dostać się na Podzwierzyniec, tylko wjeżdżają do centrum miasta - tłumaczył podczas ostatniego spotkania w sprawie opracowania planu rewitalizacji Łańcuta ówczesny wiceburmistrz Henryk Pazdan.

W centrum Łańcuta spotykają się dwie drogi wojewódzkie: 881 i 887.

- Jeżeli udałoby się "wyrzucić" z centrum drogi wojewódzkie i przerobić je na deptaki i dodatkowo na deptak przebudować ul. Zamkową lub też Plac Sobieskiego [chodzi tu o ulicę równoległą do ul. Zamkowej - przyp. red.] uzyskalibyśmy połączenie zamku z miastem. Dodatkowo, jeżeli uda nam się zrewitalizować kamienice przyległe do rynku i zrobić z nich np. zabytkowy szlak lub inną atrakcję turystyczną - coś, co będzie perełką Łańcuta, to razem robi nam się z tego całkiem niezły projekt - ocenia Paweł Walczyszyn ze stowarzyszenia Inicjatywa Lokalna koordynujący prace nad dokumentem pod nazwą "Lokalny Plan Rewitalizacji Miasta Łańcuta na lata 2015-2020".

Propozycja ta zakłada umożliwienie dojazdu tylko do centrum miasta, przejazd przez centrum nie byłby już jednak możliwy. Jednym z celów takiej organizacji ruchu jest zapewnienie turystom bezpiecznego przejścia z zamku na rynek.

- Najważniejszym elementem jest człowiek, a nie jego samochód. Wiele miast przy rynku po prostu postawiło szlabany. Do centrum da się tam dojechać, a nie przez nie przejechać. Dobrym przykładem jest tu chociażby Rzeszów - mówi Walczyszyn.

Opracowujący projekt, w razie zamknięcia ruchu w centrum, podkreślają konieczność wykorzystania parkingów znajdujących m.in. przy Miejskim Domu Kultury czy przy ul. Żardeckiego. Stamtąd do miasta przyjezdni udawaliby się już pieszo. Wjazd do centrum mieliby tylko jego mieszkańcy.

- Wiadomo, że mieszkańcy centrum muszą dojechać do swoich mieszkań - to nie ulega wątpliwości. Ale czy np. pracownicy administracji publicznej muszą podjeżdżać pod sam urząd? - pytał Henryk Pazdan.

Zdaniem Pawła Walczyszyna, zamknięcie centrum Łańcuta dla ruchu mogłoby zwiększyć szansę na pozyskanie środków na jego rewitalizację.

- Miasto jest w stanie, w ramach rewitalizacji, dostać pieniądze na takie przedsięwzięcie. Przy takim projekcie, w powiązaniu z zamkiem, szanse na pozyskanie środków rosną znacząco. To jest zrobienie ogromnego kroku do przodu dla miasta, dla działalności gospodarczej, dla aktywności i dla turystyki. Jeżeli przymierzamy się do rewitalizacji, te decyzje muszą teraz zapaść - stwierdza Walczyszyn.